Pierwsza Poważna Opowieść

23/09/2017

Pragnę przedstawić wam odświeżoną wersję mojej pierwszej poważnej opowieści. Jeśli się wam spodoba proszę o opinię w komentarzach. Tymczasem nie przeszkadzam i zapraszam do czytania.


Kiedyś zimowe noce były bardzo piękne. Nie tylko dlatego, że było Boże Narodzenie, ludzie kupowali prezenty i składali sobie życzenia. Nie tylko dlatego, że padał śnieg i na dworze było biało. Nie dlatego, że dzieci i rodzicie ubierali choinki. Lecz dlatego, że podczas zimowych nocy ciepło znajdowało się w ludzkich sercach i domach, a nie tylko na dworze. Zimowe noce były czymś w rodzaju złączenia się rodzinnej miłości i bliskości. W jedną z takich właśnie nocy pewien chłopczyk szedł ulicą z mamą, wracając do domu z zakupów na Boże Narodzenie. Gdy byli już niedaleko, chłopczyk ujrzał czarnego pieska z białymi łatkami, leżącego ze skręconą kostką na śniegu przy ulicy. Szybko urwał się mamie i zaczął do niego biec. Wziął go i zapytał mamy:

- Mamusiu, możemy wziąć tego pieska? Jest bardzo ładny i ma skręconą nogę.

Mama z zimna, bez długiego namysłu odpowiedziała:

- Tak, możesz go wziąć. Niektórym dzieciom Święty Mikołaj przynosi prezenty wcześniej. - Uśmiechnęła się.

- Ojej, dziękuję mamusiu. - odpowiedział jej chłopczyk.

Po tej krótkiej rozmowie chłopczyk udał się z mamą do domu, w którym trwały przygotowania do wigilijnego wieczora. Chłopczyk mieszkał w dużym, białym, piętrowym domu niedaleko centrum miasta. Był to jeden z nielicznych domów, które znajdowały się w mieście. Gdy weszli do mieszkania, mama wzięła od chłopczyka psa i poszła do męża, który był weterynarzem. Szybko nastawił psu kostkę, owinął nogę w bandaż i położył go na ziemi. W oczach psa pojawiło się szczęście i już wiedział, że trafił do domu, w którym będzie szczęśliwy. Chłopczyk bawił się z pieskiem do samego wieczora, gdy nastała godzina wigilijna. Wszyscy stanęli przy stole, na którym widniały takie dania jak karp, barszcz czerwony, śledzie w occie i w oleju, paluszki rybne, kapusta z grzybami, pierogi z kapustą i grzybmi oraz wiele innych dań. Obok stołu stała wielka do samego sufitu, ozdobiona w złoto-czarno-biały płaszcz, świecąca w czterech kolorach z gwiazdą na czubku choinka. Piękna tak samo, jak nastrój w rodzinie chłopczyka. Po zmówieniu modlitwy wszyscy zaczęli składać sobie życzenia,babcia z dziadkiem, tatuś z mamusią, chłopczyk z siostrą, rodzice z dziećmi oraz dziadkowie z wnuczkami. Była to duża rodzina, w której widać było miłość oraz bliskość.

 

Dni, tygodnie, miesiące, lata mijały bez zmian. Wigilia szykowana była co roku, aż do momentu, w którym już nie chłopczyk, a mężczyzna musiał się wyprowadzić z domu rodziców. Był to moment trudny dla wszystkich, lecz kiedyś musiał nastąpić. Wraz z tym momentem w rodzinie rozpadła się atmosfera, która istniała przez wiele lat. Piękno z jakim rodzina pożegnała swojego syna, brata, wnuczka była oszałamiająca. Nawet najtwardszy człowiek, by się wzruszył.


Syn wyprowadził się do obcego państwa. Wyjechał razem ze swoim pieskiem, którego znalazł na ulicy. Znalazł pracę i mieszkanie. Pracował jako programista w bardzo dużej firmie, która oferowała mu wysokie zarobki, dlatego mieszkał w ekskluzywnym apartamencie w jednym z najwyższych wieżowców w mieście. Niestety bardzo szybko całe jego życie odwróciło się o 180°. Zmarł jego przyjaciel, którym był jego pies. Mężczyzna nie mógł sobie z tym poradzić. Pewnego dnia spotkał w kawiarni piękną kobietę z jasnymi włosami. Niestety nie chciał z nią rozmawiać, ponieważ rozpaczał za swoim przyjacielem. Kobieta ujrzawszy jego smutną minę postanowiła zapytać co mu się stało:

- Coś Ci się stało? - zapytała.

- Nie, nic. - odpowiedział.

- Właśnie widzę. Mów o co chodzi, chyba jesteś mężczyzną, co? - ponownie zapytała, lecz tym razem z poważniejszym tonem głosu.

- Jestem, masz rację. - odpowiedział.

- No więc nie rozpaczaj tak, tylko się przedstaw i żyj dalej. - powiedziała.

- Nawet nie wiesz, o co chodzi. - odpowiedział odwracając wzrok za okno.

- Widziałam, jak mój stary przyjaciel potrącił twojego psa. To zwykły burak. - powiedziała.

- Naprawdę wiesz co się stało? - zapytał.

- Tak, wiem. Jestem Vanessa, córka twojego szefa. - powiedziała, uśmiechając się.

- Ja jestem Michał. Miło mi Cię poznać, lecz czy twój ojciec nie będzie zdenerwowany? - przedstawił się i zapytał.

- Nie. Oczywiście, że nie. Na co ma być zły? Na to, że jego dorosła córka rozmawia z kimś w kawiarni? Zachowujesz się trochę jak dziecko. - powiedziała i zaczęła się śmiać.

- Odkąd pamiętam, zawsze nim byłem. - odpowiedział i także się roześmiał.

- Widzisz? Da się żyć bez starych przyjaciół? Też kiedyś miałam pieska. Nazywał się Stevy (Stivi). Był bardzo piękny, gdy zdechł naprawdę nie mogłam tego znieść, lecz musiałam żyć dalej. Pogódź się z tym i chodź się gdzieś przejść. - powiedziała

- Okej. Skoro chcesz to może skoczymy do kina? - zaprosił ją.

- Jeszcze się pytasz? Chodźmy.


Na tym zakończyła

 

Create your website for free! This website was made with Webnode. Create your own for free today! Get started